Przed tygodniem ukończyłem moją pierwszą nowennę i muszę powiedzieć, że jeszcze zanim ją skończyłem, już zaczęło się dziać to, o co prosiłem i to bardzo obficie. Jeszcze w trakcie części błagalnej przyszło pewne światło: zacząłem zauważać, że muszę najpierw poprawić pewne rzeczy, aby Pan Bóg mógł spełnić moją prośbę. Wcześniej tego nie widziałem. Tak więc zanim jeszcze spełniła się prośba, w intencji której się modliłem, otrzymałem kilka innych łask, które były mi potrzebne, chociaż przed nowenną o tym nie wiedziałem.
Zauważyłem też, że przystępując do Nowenny, trzeba być w porządku wobec Pana Boga. Nie można robić złych rzeczy i traktować Nowenny tak, jakby to był jakiś magiczny środek, który przymusza Pana Boga do spełnienia mojego życzenia, bo jest powiedziane, że kto będzie się modlił przez 54 dni cały różaniec, ten zostanie wysłuchany. Nie wiem zresztą czy tak się da, bo ciężko jest stawać do modlitwy i być w niezgodzie z sobą, robiąc coś nie tak. Ja na początku zrozumiałem na przykład, ile jest niecierpliwości we mnie wobec moich dzieci, a także zaniedbywania pewnych obowiązków…
W pierwszej części Nowenny przyszło właśnie takie światło, natomiast w drugiej zaczęły pojawiać się te rzeczy, o które się modliłem. A modliłem się o dobrą pracę, najlepiej jak najbliżej domu. Wiadomo, że w zawodzie aktora z tym różnie bywa, ale w miarę jak upływały dni Nowenny praca „zaczęła przychodzić”, naprawdę zaczęło się dziać: Toruń, Wrocław, Warszawa. Dzielę się tym z radością, ale także wypełniając obietnicę, bo jak pamiętamy, w końcowej modlitwie odmawianej w części dziękczynnej obiecujemy Matce Bożej: Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś.